XXVII Niedziela zwykła - Mk 10, 2-16

22

Punkt wyjścia Liturgii Słowa stanowi opowiadanie o stworzeniu kobiety, zamieszczone w pierwszej księdze Biblii, czyli Księdze Rodzaju. Jego trzon stanowią słowa: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”. Znamienne, że nie wypowiedział ich mężczyzna, nieświadomy jeszcze swego położenia i skupiony na sobie, lecz Bóg. To właśnie Bóg uświadamia mężczyźnie, że potrzebuje on drugiego człowieka, bo inaczej grozi mu samotność.

Ponieważ samotność jest wrogiem mężczyzny, Bóg podejmuje działanie, które ma jej skutecznie zapobiec. „Procesja” zwierząt dobitnie uświadamia mężczyźnie, kim naprawdę jest, oraz rodzi potrzebę drugiej osoby. Następuje obraz Boga jako lekarza – i to trzech specjalności. Jak anestezjolog (w starożytności znano sposoby usypiania do ciężkich operacji) Bóg pogrążył mężczyznę w głębokim śnie. Jak chirurg wyjął jedno z jego żeber. Jak chirurg plastyczny miejsce to zapełnił ciałem. A potem z żebra, które wyjął z mężczyzny, „zbudował” kobietę. Mężczyzna został „ulepiony”, natomiast kobieta – „zbudowana”. W tym miejscu występuje ten sam hebrajski czasownik „banah”, który gdzie indziej w Piśmie Świętym odnosi się do zbudowania świątyni jerozolimskiej. Jest to bardzo ważny biblijny drogowskaz, jak mężczyzna powinien patrzeć na kobietę oraz jak należy traktować pierwszą parę ludzką – jako wzorcową dla instytucji małżeństwa.

Pytanie postawione Jezusowi przez faryzeuszy kolejny raz podstępnie wystawiało Go na próbę. Skoro starotestamentowe prawodawstwo dopuszczało oddalenie żony przez wręczenie jej tzw. listu rozwodowego, co stanowi praktykę przyjętą w świecie żydowskim do dzisiaj, jak to pogodzić z trwałością małżeństwa? Odpowiedź Jezusa uwypukla napięcie między rzeczywistością naznaczoną słabościami i grzechem, w czym znajduje wyraz zatwardziałość ludzkich serc, a ideałem zamierzonym przez Boga, który znalazł wyraz w akcie stworzenia. Gdy uczniowie jeszcze raz zapytali Jezusa o trwałość małżeństwa, Jego odpowiedź nie pozostawiła żadnych wątpliwości: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Jezus nie wyklucza tych, którzy łamią więzi małżeńskie, ale nie sankcjonuje ich postępowania godzącego w porządek ustalony przez Boga.

Chrześcijańskie małżeństwo nie jest jedynie związkiem mężczyzny i kobiety. Ich wzajemne więzi wzbogaca i umacnia „Trzeci”, czyli Jezus Chrystus. Autor Listu do Hebrajczyków wyjaśnia, że Chrystus „za wszystkich zaznał śmierci”. Jego zbawcza moc odnosi się do każdej dziedziny ludzkiego życia. Chrystus jest przewodnikiem naszego zbawienia, udoskonala nas przez cierpienie. Małżeństwo również niesie ze sobą wymiar cierpienia, od którego nie należy beztrosko lub tchórzliwie uciekać. Skoro Bóg wskazuje wzniosłe horyzonty miłości i wierności, to zarazem daje siłę, by podjąć wysiłek ich osiągania. Skoro Bóg ukazuje drogę życia, to zarazem bierze za rękę i nią prowadzi.

Ksiądz profesor Waldemar Chrostowski

Źródło:Niedziela.pl