XXVI Niedziela zwykła - Mk 9, 38-43.45. 47-48

02

Jezus zachęcał swoich uczniów do roztropności. Jeden z jej istotnych elementów polega na rozeznaniu, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Takie rozeznanie nie ma nic wspólnego z ideologicznym dzieleniem ludzi. Chodzi po prostu o to, by mądrze dbać o swój dom, ojczyznę, Kościół. Mamy się strzec fałszywych proroków, wilków w owczej skórze (por. Mt 7, 15).

Miłość bliźniego nie jest naiwnością, która sprowadza nieszczęście na własną wspólnotę. Zdarza się jednak, że widzimy niebezpieczeństwo tam, gdzie tak naprawdę go nie ma, odwracamy się od ludzi, z którymi moglibyśmy współpracować dla dobra wspólnego.

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus konfrontuje się z postawą uczniów, którzy złym okiem patrzyli na to, że ktoś, kto „nie chodził z nimi”, w imię Jezusa wyrzucał złe duchy. Tłumaczy Apostołom, że „kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Człowiek roztropny z jednej strony nie dopuszcza do swego domu wilków, ale z drugiej jest otwarty na tych, którzy być może w wielu kwestiach prezentują inne poglądy, ale z którymi można się dogadać w innych ważnych sprawach.

Zamknięcie się na innych bierze się niekiedy z zazdrości. Taką sytuację widzimy w pierwszym czytaniu. Jozue jest zazdrosny, że ktoś inny, kto nie był tak blisko Mojżesza, jak on, mógł otrzymać dar prorokowania. Kościół katolicki strzeże swojej tożsamości. Ma nie tylko prawo, ale i obowiązek wskazywać, co jest grzechem lub herezją. Jednocześnie jednak misją Kościoła jest znajdowanie dobra poza swoimi widzialnymi granicami, szukanie tego, co łączy różne kultury i różne religie. Bo przecież „Duch tchnie, kędy chce” (J 3, 8). Nie oznacza to jakiegoś rozwadniania wiary. Wręcz przeciwnie! Autentyczna otwartość wymaga mocnej tożsamości, która oznacza m.in. radykalizm w odrzucaniu zła. Dlatego Jezus wzywa nas do zdecydowanego odrzucania tego wszystkiego, co prowadzi nas do grzechu. Jakże często paktujemy z grzechem oraz z okolicznościami, które nas do niego prowadzą! W konsekwencji wchodzimy w kołowrót: grzech, spowiedź, ten sam grzech itd. Nie chcemy uwierzyć, że dzięki łasce Bożej naprawdę możemy zmieniać się na lepsze. Jesteśmy w stanie wiele zrobić, aby być zdrowymi na ciele. Obyśmy chcieli robić jeszcze więcej w trosce o zdrowie duszy!

W drugim czytaniu św. Jakub wskazuje na ułudę pogoni za doczesnym bogactwem, które wiąże się z krzywdzeniem innych. Przed Bogiem będziemy musieli zdać sprawę z naszych czynów. I to, co dziś wydaje się nam sukcesem, może się okazać zbutwiałym śmieciem. Bo liczy się tylko Boża miłość.

 

O. Dariusz Kowalczyk SJ

Źródło:Niedziela.pl