III NIEDZIELA WIELKANOCNA - Łk 24,13–35

Łk 2413351

  1. W 2006 roku ukazał się we Włoszech film w reżyserii Claudio Malaponti pt. „7 km od Jerozolimy”. Główny bohater, Aleksander, specjalista od reklamy, jest mężczyzną po czterdziestce. Kiedy traci pracę i porzuca go żona, wygrywa wycieczkę do Ziemi Świętej. Na pustynnej drodze z Jerozolimy do Emaus spotyka człowieka, który podaje się za Jezusa Chrystusa. Aleksander prowadzi z Nim rozmowę. I chociaż wierzy tylko w to, co dotyka i ogarnia rozumiem, spotkanie z Jezusem z Nazaretu przemienia jego życie.

Pytania i wątpliwości – a któż z nas ich nie ma w życiu… A jakże wiele znaków zapytania znajduje się na naszej drodze kontaktu z Bogiem. Nieraz dziwimy się: jak to ja mogę mieć jakieś pytania, wątpliwości – przecież wiara wydaje mi się czymś oczywistym. Czy zawsze? A przecież Jezus może zniknąć mi nagle sprzed oczu – i co wtedy? Gdzie i u kogo będę szukał wtedy odpowiedzi na moje pytania i wątpliwości? I czy nie pozostanę, jak zasmuceni uczniowie, ze stwierdzeniem: „a myśmy się spodziewali”?

  1. Warto zauważyć, że „Ewangelia nie jest jedynie komunikowaniem rzeczy, o których można się dowiedzieć, ale to komunikowanie, które wywołuje wydarzenia oraz zmienia życie” (Spe salvi, 2). Ukazuje cały sens historii zbawienia, dziejów spotkań Boga z człowiekiem. Tej historii, w której Jezus nie był jedynie przypadkowym zdarzeniem, ale samym jej centrum. Widzimy w spotkaniu Zmartwychwstałego z uczniami w drodze do Emaus coś przedziwnego: oto Jezus, u kresu ich wędrówki, daje się rozpoznać po łamaniu chleba. A więc Bóg nie zostawia człowieka samego z niezrozumieniem i rozczarowaniem, ale budzi w jego sercu nadzieję. I pokazuje, że nic się nie skończyło. Przeciwnie, wszystko zacznie się od nowa, w nieznany dotychczas nikomu sposób. Tej radosnej nowiny nie da się przeżywać w samotności i kiedyś, w lepszych czasach. Mimo zmęczenia i późnej pory, uczniowie ruszyli natychmiast w podróż powrotną do Jerozolimy, by umacniać nadzieję swoich braci w wierze. Ale i naszą nadzieję, wielokrotnie wystawianą na różne próby.
  1. Każdy z nas ma swoje Emaus. A więc momenty swojego życia, gdzie bardziej niż do tej pory, wyraźniej dostrzega Boga i Jego działanie. Kiedy zaczyna na nowo rozumieć, przyjmować i zawierzać Bogu to, co po ludzku wydaje się niezrozumiałe i nie do rozwiązania. Jak uczniowie w drodze do Emaus poszukujemy „utraconej nadziei”. A czytając dzisiejszą Ewangelię widzimy, że możemy ją odnaleźć w spotkaniu z Jezusem, który łamie dla nas chleb niebieski, stanowiący źródło naszego życia duchowego i zadatek przyszłej chwały.

Jakże ważne wydaje się w tym miejscu przypomnienie słów św. Jana Pawła II, wypowiedzianych na ówczesnym placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 roku: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie (…) I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi”.

Panie, wierzę, że tam, gdzie Ty jesteś obecny, tam jest przyszłość. A „Moja i Twoja nadzieja / Pozwoli uczynić dziś cuda” (zespół Hey). Dlatego głoszę śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznaję Twoje zmartwychwstanie i oczekuję Twojego przyjścia w chwale.

 

ks. Leszek Smoliński

Źródło:Wiara.pl